Podnóża gór

Ślizgon

Matt usiadł u podnóża gór, spojrzał w górę i westchnął. Usłyszał za sobą szelest...

Gość

Jess stała zza drzewem, opierajac się o niej. Delektowała się papierosem, powoli wypuszczając dym.

Ślizgon

Matt stanął za nią i przyglądał się jej w milczeniu.

Gość

Wypuściła ponownie dym z ust, strzepując popiół z papierosa. Westchnęła, unosząc głowę w góre, przyglądajac się niebu.

Ślizgon

- O czym tak myślisz? - spytał po chwili

Gość

Drgnęła niespokojnie i odwrórciła się za siebie, wychylając się lekko zza drzewa.
- Na merlina, Matt wystraszyłeś mnie.

Ślizgon

Podrapał się po głowie - Nie powinnaś być chyba taka strachliwa, w końcu jesteś aurorem.

Gość

- Niewiele osób tu zagląda- uśmiechnęła się nikle- A zawód aurora to nie pieczęć na jakąś irracjonalną odwagę.

Ślizgon

Machnął ręką - Wydawałoby się że jesteś odważniejsza - powiedział opierając się o drzewo - To o czym tak zawzięcie myślałaś?

Gość

- Sama nie wiem, jakoś odpłynęłam- rzekła cicho wyciągajac paczkę fajek w kierunku Matta- Częstuj się. A Ty też przyszedłeś tutaj pomyśleć?

Ślizgon

- Dzięki - powiedział biorąc od niej papierosa, podpalił go i zaciągnął się. Mimo, że nie czuł jego smaku nadal palił - Wyszedłem na spacer.

Gość

- W góry w taką porę roku odważnie- pokazała mu język.

Ślizgon

Spojrzał się na nią nie wodząc dokładnie o co jej chodzi. - Może i odważne - wzruszył ramionami.

Gość

Zobaczyła tatuaż na jego ręku.
- Od dawna go masz?

Ślizgon

- Już jakiś czas - powiedział i spojrzał na tatuaże - kilka miesięcy

Gość

- Zawsze chciałam mieć- wyznała, siadając na poblisim pieńku.

Ślizgon

- Zawsze możesz sobie zrobić. Coś konkretnego?

Gość

Odgarnęła lekko włosy na jedną stronę.
- Rozmyślałam o chińskim znaku lub wężu.

Ślizgon

- Skoro już wiesz co chcesz, wystarczy tylko go zrobić - powiedział wciąż stojąc przy drzewie

Gość

Zaśmiała.
- Brzmi dość prosto, gorzej z realizacją. Nie potrafię znaleźć dobrego salonu, a co gorsza czasu na pójście tam.