Ogród z różami

Prefekt Hufflepuff

Prawdziwe-przyznała z uśmiechem-Musimy wypróbować

Gryfonka

- Tylko gdzie? -powiedziała z rozbawieniem - przeciesz tu nie ma żadnych drzwi..

Prefekt Hufflepuff

Spróbuj otworzyć różę, która jeszcze nie rozkwitła-zażartowała

Ślizgonka

Nathalie była na spacerze. Kiedy znalazla sie w tym miejscu zgarnęła troche śniegu, oparła się o jakieś drzewo, i zaczęła lepić kulke. Nagle...

Puchon

Pojawił sie Arthur:-Powinnismy porozmawiac..

Ślizgonka

Spojrzała na niego. Wyrzuciła kulke ze śniegu na ziemie i powiedziała pod nosem słowa " odwal się " , odchodząc.

Puchon

Arthur odparł:-Nie wiedziałem, ze Lettie przyjedzie.. nie widizałem jej 10 lat!!! Jst dla mnie bliska..-odparł:-Przepraszam.

Ślizgonka

Stanęła. Przez chwile stała odwrócona do niego plecami, po czym odwróciła się do niego przodem i rozłożyła ręcę. - I jesteś zadowolony z siebie ? Tak ? Super.. Leć do tej lafiryndy.. pewnie już czeka..

Puchon

-Nie chciałem tego... przepraszam.. ale ona jest dla mnie ważna.. Ty też... ale z nią byłem blisko już dawno temu.. przerpaszam..-odparł.

Ślizgonka

- Kretyn. - pokręciła głową z dezaprobatą, włożyła ręcę do kieszeni płaszcza i poszła w swoją strone.

Puchon

Arthur stanał przed nią:-Przestań.. naprawde... kurde... przepraszam..

Ślizgonka

- Czego oczekujesz? Myślisz, że rzuce Ci się na szyję i podziękuję, że polecialeś do temtej dając wcześniej nadzieje mi ? Nie, Arhur... Nie zrobie tego. Twoje przeprosiny nic dla mnie nie znaczą... Po prostu sobie daruj. - wyminęła go.

Puchon

-Dobra.. skoro masz to w dupie.. mi tez nie zależy.. rób co chcesz..-odparł i poszedł w swoją stronę.

Ślizgonka

- " Mi też nie zależy " - powtórzyła po nim uśmiechając sie krzywo. - Gdyby kiedykolwiek zależało... - powiedziała do siebie i już jej nie było.

Puchon

-Zależało.. ale kocham Lettie...-odparł cicho Arthur i zapalił cygaro.

Puchon

***
Andy przyszedł z Agnes do ogrodu. O tej porze roku róże nie powinny kwitnąć, ale przecież wszystko dookoła aż iskrzyło się od magii. Krzaki pełne były błękitnych róż. Z pokrywającym je śniegiem wyglądały zupełnie jak zamrożone. A może i takie były.
- Cudownie, prawda? - szepnął do Agnes.

Puchonka

"Cudownie by było, bez twojej mordy" Pomyślała Agnes, lecz nie powiedziała tego. Podświadomie wiedziała, ze by skłamała. Na dodatek... Nie było tak źle. Andy jeszcze nic złego nie zrobił jej odkąd pojawiła się w Hogwacie. Uśmiechnęła się do chłopaka.

Puchon

Odwzajemnił uśmiech. Poprowadził Agnes na śliczną ławeczkę na przeciwko niewielkiej fontanny. Zgarnął z ławki śnieg i wysuszył zaklęciem, tak, żeby mogli usiąść.

Puchonka

Usiadła na ławce i jak oczarowana rozejrzała się dookoła. Po chwili przeniosła swój wzrok na Andy'ego.

Puchon

- Jednak się podoba? - spyta cicho. Wiedział, ze Agnes patrzy na niego, jednak nie odrywał wzroku od fontanny.