W Kuchni

Prefekt Hufflepuff

Wypiła kilka łyków i zamyśliła się-Hym... Myślałam, że to miejsce tętniące życiem i magią. Miałam dobrą opinię o szkole, to pewne. A Ty?

Prefekt Reveclow

Zamyśliła się i po chwili odpowiedziała. - A ja... chyba też. Dużo czytałam o Hogwarcie. Niestety wsród znacznej przewagi dobrych informacji były też te złe... Miewałam chwile wahania co do słuszności mojego przebywania tutaj. Chyba bałam się, że niektóre z tych dziwacznych legend to prawda. - zaśmiała się.

Prefekt Hufflepuff

Dziwacznych? Na przykład jakich?-spytała zaciekawiona

Ślizgonka

Nagle drzwi się otworzyły w drzwiach stała dziewczyna z charakterystyczną szatą bo ie taką jak inne tylko przerobioną.Skrzaty w sekundzie odstawiły wszystko i podleciały do dziewczyny.
-Dzien.... dobry ...pa..nno Malfoy- powiedział dość młody skrzat jąkając się.
Dziewczyna tylko skinęła na niego palcem.I szła prosto przed siebie .
-Czy już wszystko gotowe - powiedziała a jej głos był melodyjny .Ale taki chłodny.

Prefekt Hufflepuff

Banita?-Anaid spojrzała na koleżankę z lekkim rozbawieniem-Wystarczy mieć na imię Malfoy, żeby wszyscy Ci usługiwali?

Nauczyciel Transmutacji

Wlazłem szybko do kuchni po trochę kociołkowych piegusków i sok z dynii, patrzac po drodze czy nikt nie idzie.

Prefekt Reveclow

- Dzień dobry panie profesorze. - rzekła z uśmiechem, po czym mrukneła do Anaid. - Trochę tłoczno się tu robi.

Prefekt Hufflepuff

Racja-szepnęła-Zbieramy się?

Ślizgonka

-Nie nie wystarczy mieć na nazwisko Malfoy - dodała po chwili- dawniej nosiłam nazwisko matki a też miałam duże wpływy.

Prefekt Reveclow

- Tak, no... to my idziemy. - uśmiechnęła sie do ślizgonki i wyszła ciągnąc Anaid za łokieć.

Gryfonka

wchodzi z wyraźnym zdumieniem na twarzy i nie patrząc co to jest za sala, szybko zamyka drzwi. patrzy i widzi prof. Imka, niektórych uczni * których dotychczas nie miałam okazji poznać * i pełno skrzatów. z przerażenia krzyknełam
- ja przepraszam panie profesorze, ja nie wiedziałam gdzie ja jestem, a pocierając dłonią o ściane trafiłam na taką gruszkę która zachichotała i pojawiła się klamka a ja za nią pociągnełam i znalazłam się tutaj. - mówie bardzo przepraszającym tonem.

Prefekt Naczelny

Weszła do kuchni, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić.

[ene due like fake... ten temat wypadł, wybacz zatem xD]

Puchon

Arthur wszedł za nią:-Jesteś głodna??

Prefekt Naczelny

- Niee... ale ktoś robi ciasto, nie czujesz?

Puchon

-tak czuje..-odparł uśmiechajac się Arthur:-I czuje wanilie...

Prefekt Naczelny

- Wanilię? - uniosła brew - Możliiiiweee - przyciągnęła go szybko do siebie i ucałowała usta.

Puchon

Arthur usmiechnał się i oddał pocałunek:-mmmmm...

Prefekt Naczelny

- Wiesz, że tylko osoby w ciąży, czują dziwne zapachy? - spytała cicho, obejmując go.

Puchon

Arthur odparł:-Widocznie, czarodzieje również...-zasmiał się cicho.

Prefekt Naczelny

- Tak... A świstak siedzi bo milka była nieletnia. - zaśmiała się cicho.