Skały wokół jeziora

Ślizgonka

---
Chanel weszła na skały rozciągające się wokół jeziora. Wysokie botki na szpilce za kolano nie sprzyjały spacerowi więc przysiadła na jednej w wyżej położonych skał. Czerwone rękawiczki gryzły się z jej czarnym płaczem.. jednak idealnie pasowały do paska.. Wyciągnęła papierosy i zapaliła jednego.. Paliła wolno.. Nagle..

Gość

... niedaleko mogła zauwazyć Avril ubraną w śnieżnobiałą sukienkę do kolan bez ramiączek, która eksponowala jej biust. Miała wysokie szpilki, lecz były to półbuty. Jak na lato. Podeszła do Chanel i uśmiechneła się.

Ślizgonka

- Hej Avril - powiedziała i przyjrzała się dziewczynie - Świetnie wyglądasz - stwierdziła - Nie czujesz zimna... Prawda?

Gość

- Nie.. - zaśmiała się. - Ty również niczego sobie się odstawiłaś... - wyszczerzyła zęby. - Masz jakąś szczególną okazję?

Ślizgonka

- Ja? - spojrzała na swoje ubranie -Nie.. Już chyba tak mam, że.. lubię dobrze wyglądać.. Niektóre panny tutaj.. - machnęła ręką jakby chciała odpędzić od siebie okropne obrazy - .. aż szkoda słów.. Nawet zaczęłam się zastanawiać czy mają.. lustra.. A Ty? Jakaś..szczególna okazja..?

Gość

- Nie... Pierwsze lepsze co wyjęłam z szafy... - powiedziała. - Dawno Cię nie widziałam... Co słychać?

Ślizgonka

- Nic takiego... jakoś nic się tutaj nie dzieje.. - jęknęła niezadowolona - I do tej pory oprócz tego... - aż się wzdrygnęła z obrzydzenia - .. Rei... heh - westchnęła nigdy nie miała pamięci do imion - tego.. całego.. wilkołaka.. nie poznałam żadnego faceta... Wywiało wszystkich.. czy jak?

Gość

- Pozjadałam... - zasmiała się. - To co mówisz jest prawdą... Nie ma tu zbyt wielu facetów...

Ślizgonka

- Osz Ty niedobra.. - podniosła z ziemi mały kamyk i rzuciła nim w stronę Avril - To, że Ty sobie kogoś przygruchałaś.. Nie znaczy, że każda miała.. tyle szczęścia..

Gość

Złapała kamyk tuż przed sobą. - No jak Ty się starasz Chanel... Każdego mogłabyś owinąć sobie wokół palca...

Ślizgonka

- Jakoś.. szkoda mi czasu.. na tych ze szkoły.. - zaciągnęła się ostatni raz i rzuciła niedopałek przed siebie do jeziora - Nic.. godnego uwagi.. a szkoda jakoś zabiłabym w ten sposób nudę..

Gość

Uśmiechnęła się. - Ależ moja droga. Od czego są kluby nocne ? Tam zawsze jest pełno przystojnych kolesi... Na jedną noc, zeby się zabawić w sam raz... - uniosła lekko brwi.

Ślizgonka

- Ale to tylko jedna.. noc - wstała i podeszła do krawędzi - A ja.. tutaj z nudów.. umieram - odwrócił się w stronę szkoły

Gość

- Wyjedź gdzieś... W góry, nad morze, albo do jakiejs spokojnej wioski. Pozwiedzaj troche świata... Pobaw się... I koniecznie przywieź mi jakąś pamiątkę... - zasmiała sie.

Ślizgonka

- Niestety.. jeszcze kilka tygodni muszę.. tutaj posiedzieć.. Ale niedługo zacznę odliczać dni.. - oparła się o skały które miała za plecami - Coś słyszałam.. o jakiejś imprezie.. To prawda?

Gość

- Taak... Jakaś tam ma byc... Nie szczególnie mnie to interesuje... Jeśli będzie Matt to wpadne... Ale chwila.. Do czego tak odliczasz te dni?

Ślizgonka

- Żeby.. gdzieś wyjechać.. - powiedziała wyraźnie z tego zadowolona - ..czyli znowu nic ciekawego.. Może wpadnę pośmiać się... z innych..

Gość

- W sumie to żeby sie z innych pośmiać też mogę przyjść... Moze byc ciekawie...

Ślizgonka

- Dokładnie.. Zobaczymy jak będzie.. - powiedziała i zaczęła rzucać kamyczkami do jeziora

Gość

Obserwowała jej ruchy przed długi czas w milczeniu. - Każdy kamień podnosi objętość jeziora o swoją masę.... Z milion takich kamyczków, a woda przesunęła by się na brzegu tylko o niewidoczne milimetry...