Boisko

Prefekt Slytherinu

Uśmiechnęła się chytrze do chłopaka i gdy już nabrała prędkości podleciała w jego stronę, wbijając oczy w kafla.

Puchon

Z łatwością ją wyminął i poleciał w stronę pętli. Zatrzymał się tuż przed psorką, po czym wystrzelił do góry i rzucił kafla.

Prefekt Slytherinu

Gdy Andy z zadowoleniem w oczach rzucił kafla, Dacota złapała go zanim doleciał do psorki. Pokazała chłopakowi język i z uśmiechem popędziła w drugą stronę.

Nauczyciel Numerologi

Przyglądała się im z uwagą, gdyby nie Dacota z pewnością przepuściłaby kafla. - No dajesz Dacota! - krzyknęła do niej z uznaniem w głosie.

Puchon

Szybko dogonił dziewczynę i jedną ruchem wybił jej kafla z rąk. Piłka poleciała wysoko, po czym zaczęła opadać. Nim jednak Dacota zdążyła ponownie ją złapać, Andy pędził już z nią w przeciwną stronę. Tym razem, podleciał z boku psorki i rzucił, celując w prawą pętlę.

Nauczyciel Numerologi

Patrzyła uważnie na ruchy chłopaka latając obok pętli aby ich bronić. Kiedy rzucił kaflem momentalnie podleciała do obręczy jednak musnął on jej palce i przeleciał przez obręcz. - No całkiem nieźle jednak nie jestem godnym obrońcą - stwierdziła.

Prefekt Slytherinu

Podleciała do Andy'ego i poklepała go po plecach.
-Noo, ładne - powiedziała uśmiechając się

Puchon

- A może to po prostu ja jestem dobrym ścigającym? - uśmiechnął się do pani psor i poleciał po kafla.

Nauczyciel Numerologi

- Może, nie mi to oceniać. Jednak miałbyś większą zabawę gdyby był ma moim miejscu lepszy obrońca. - Wyprzedziła go i złapała kafla tuż przed nim. Odleciała do niego i odrzuciła go do Dacoty. Jako, że sama zawsze grała na pozycji ścigającego kufel niemal wpadł go rąk dziewczyny.

Prefekt Slytherinu

Zapała kafla i zamknęła na chwilę oczy żeby odpocząć. Nagle poczuła silne uderzenie w głowę, kafel wypadł jej z rąk i spadł na ziemię.
-Pieprzony tłuczek - wrzasnęła i wycelowała w niego różdżką. Tłuczek zamienił się w szary pył.
Dacota syknęła z bólu i złapała się za pulsującą głowę, dłonią wyczuła strużkę krwi.
Zastanawiała się czy nie wylądować, albo jej się wydawało albo zaczynała widzieć podwójnie.

Puchon

Trochę go zirytowało, że psorka tak mu zabrał kafla, ale postanowił nic po sobie nie okazywać. W udawaniu był świetny. Już miał podlecieć do Daocty, gdy tuż przed nim przemknął tłuczek.
- Au, to musiało być bolesne - powiedział do siebie, widząc jak piłka trafia w Ślizgonkę. - Dobrze się czujesz? - podleciał do niej.

Nauczyciel Numerologi

Podleciała do nich i spojrzała na Dacotę. - Nieźle oberwałaś - powiedziała i spojrzała w jej oczy które zaszły mgłą. - Dobra najlepiej będzie jeżeli najpierw zejdziemy na ziemię - powiedziała i pomogła razem z Andym Śizgonce wylądować.

Prefekt Slytherinu

Lekko chybocząc się na miotle powoli opadła na ziemie.
-Nie w sumie wszystko gra- powiedziała -tylko jest zimn i wy tu jesteście i w ogóle, o patrzcie śnieg - zaczęła gadać coś głupiego jednak po chwili zdała sobię z tego sprawe.
-Nie nic mi nie będzie- powiedziała prawie trzeźwo zastanawiając się czy nie czas się stąd zwijać

Puchon

- Och, nie kłam. Przecież już majaczysz. Powinnaś pójść do Skrzydła Szpitalnego...

Nauczyciel Numerologi

- Dokładnie Andy ma rację - powiedziała głosem nieznoszącym sprzeciwu. - Jak możesz zaprowadź jątam a ja pozbieram w tym czasie piłki. No już na co czekacie. A i Dacota sprawdzę czy ta dotarłaś - powiedziała stanowczo i wzięła z ziemi kafel.

Prefekt Slytherinu

Potrząsnęła głową
-Ale nie będę tam siedzieć więcej niż pół godziny - wzdrygnęła się na samą myśl o skrzydle szpitalnym

Puchon

- Chodź - wziął ja pod ramię, żeby jeszcze się nie przewróciła.
- Zostaniesz tam ile będzie trzeba. Pamiętaj, że zawsze mogę posłużyć się siłą... - mrugnął do niej.
[pisz pierwsza, no nie wiem gdzie to jest xD]

Prefekt Slytherinu

Mruknęła cos pod nosem i niechętnie poszła w stronę skrzydła szpitalnego.

[dobra, jeśli trafię to napisze Razz

]